Tadeusz Tumalski Tadeusz Tumalski
740
BLOG

Wyścigi balonowe, albo: "Nie wystarczy skopać 'Obalacza' "

Tadeusz Tumalski Tadeusz Tumalski Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

------------------------------------------------------------------------

 Tekst 'sezonowany', powstał 2012-11-26. 

 -------------------------------------------------------------------------

Jedna z poprzednich notek Eine Czy Wrzechświat jest milczacy nasunęła mi kilka ogólniejszych reflekscji, które ujmę w formie notki, gdyż dotyczą one również innych tekstów w dziale 'Nauka' na Salonie.

Tych kilka poniższych zdań chciałbym poswięcić często dzisiaj stosowanej metodzie naukowej polegającej na tworzeniu lokalnych hipotez w oderwaniu, albo przy przemilczaniu warunków, czy parametrów, które te hipotezy stawiają pod dużym znakiem zapytania, czy je wręcz wykluczają.  

Ogólna aprobata, czy wręcz zachwyt, którym Eine daje wyraz w jego notce o hipotezie Shukla, nie są w stanie rozwiać kilku moich wątpliwości. Eine pisze

(...)Tymczasem w przestrzeni kosmicznej ciśnienie wynosi rzędu [10^(-7)- 10^(-16)] hPa, i w 1cm^3 jest średnio 1 molekuła, a średnia droga swobodna jest rzędu 10^8 km !(...)

Srednia droga między zderzeniami jest zatem rzędu promienia obiegu Ziemi wokół Słońca. Niejasnym jest również ile z tych zderzeń jest wystarczajaco 'frontalnych', aby mogło zajść jakieś znaczące "tunelowanie przez potencjał Bohma, ciśnienie elektron-pozyton, oddziaływanie spin-spin" 

W tym miejscu należy jeszcze raz przypomnieć, że debata toczy się w przestrzeni, gdzie średnia droga między zderzeniami to 100 milionów kilometrów(!). Do tegoż to, dość skąpo w materię wyposażonego ośrodka Shukla, a za nim Eine  snują analogie do efektu piezoelektrycznego w ciałach stałych(!). W tekście notki nie bardzo mogę się dopatrzeć co dla fali sprzężonej ExBxM, czy też tej drugiej, miałoby być tym 'M'. Przy długości drogi swobodnej jak wyżej, zderzenia między aktorami 'pyłu plazmowego' są rzadkością, stąd i 'tunelowanie' i te inne nie mogą  być chyba na tyle lawinowe, żeby można było mówić o falach uderzeniowych. 

Niedawno czytałem gdzieś, gdzie Eine pisał: "Bo fizyka nie jest matematyką i matematyka nie jest fizyką.". Ale w tej notce Eine zachwycony jakoś najwyraźniej 'akustyczno-kosmicznymi' pomysłami Shukli zapomina o tej zasadzie, którą sam głosił. 

(...)W modelu kwantowego pyłu plazmowego Shukla przyjął, iż składa się on z zdegenerowanych elektronów, pozytonów i dziur.(...) 

Eine nie podaje na jakiej podstawie Shukla mógł(?) takie założenie przyjąć. Pozyton to dość osobliwa cząstka chyba, stąd niejasne dla mnie jest przyjęcie jej jako znaczącego składnika 'pyłu plazmowego'. Jeżeli, jak pisze Eine, dziura to:

(...)lokalne wzbudzenie dodatnie potencjału pola elektrycznego. Często zwane "quasi-cząstką"(...)

rodzi sie pytanie czy taka "quasi-czastka" może być tym 'M' w fali zespolonej, ale to mogłoby oznaczać, że całe rozumowanie Shukla to 'quasi-fala', itd. itd.
Całe kosmiczno-akustyczne rozumowanie uplastycznia Eine rysunkiem zaczerpniętym z sieci
(oryginał: http://portalwiedzy.onet.pl/_i/cbk09101501h_fot.02.jpg)
Ani autor, ani jego źródłowa myśl tego rysunku nie są mi znane, stąd tutaj tylko kilka ogólnych uwag.
Pierwsze moje wrażenie, kiedy zobaczyłem ten rysunek było:
"to jakiś dziwny przekrój skrzydła Tupolewa 101, ale skąd tutaj(?)".
Potem dopiero przyjrzałem sie rysunkowi i z zaskoczeniem stwierdziłem, że to Układ Słoneczny w przestrzeni międzygwiazdowej. Ale z tego jak autor namalował opływ materii międzygwiazdowej na Układzie Słonecznym, aż prosi się policzenie 'siły nośnej' materii międzygwiazdowej na US.
 
 
Spojler na Układzie Słonecznym
 
 
 
   Rysunek sugeruje jakoby to wiatr słoneczny tworzył swoisty 'spojler', po którym opływa materia międzygwiazdowa. Tego typu schematyczne myślenie wprowadza więcej zamieszania niż coś wyjaśnia. 
Eine poszedł trochę na łatwiznę i wkleił z sieci jakiś rysunek, który najwyraźniej optycznie "pasował" mu do tematu. Samo 'pasowanie do tematu' nie oddaje wystarczajaco fizycznych warunków obszaru na granicy Układu Słonecznego, gdzie nie ma żadnych powodów do występowania jakiegoś 'spojlera' kosmicznego, gdyż obydwa obszary przenikają się w strefie przejściowej. 
Przy sredniej drodze między zderzeniami 10**8 km cała przestrzeń między szokiem końcowym i heliopauzą musi być jedną strefą przejściową, gdzie tu i ówdzie dochodzi do zderzeń między cząsteczkami materii międzygwiazdowej i wiatru słonecznego. Czyli przed tą strefą przeważa gaz miedzygwiazdowy, a za strefą przejściową wiatr słoneczny.
Autor rysunku namalował jeszcze 'falę czołową', tak jak ją sobie wyobraża. Rysunek ten wprowadza tylko zamęt, a wyjaśnia niewiele.
Gdyby Eine pozostał przy fotografii mgławicy Kocie Oko [NGC 6543], która wygląda ciekawie, chociaż i Eine i Shukla wydają sie nie dostrzegać chyba najistotniejszych jej szczegółów, to cały tekst można by było jeszcze przyjąć.
 
 
 Ale Shukla i Eine nie poprzestają na mgławicy. Shukla, a za nim Eine, doszukują się 'sonat' w pierścieniach Saturna, a Eine w twórczym zapędzie w pierwszej wersji notki napisał nawet coś o  'trąbach tsunami i trzęsień ziemi'. Potem szybko jednak ten pasaż wykasował. 
 
Jeżeli Eine pisze za Shuklą:
 
"Najpiękniej jego zdaniem, dźwięczą pierścienie Saturna, są tam liczne, rozległe klastry pyłowej plazmy kwantowej, w której spinowe fale elektromagnetyczne inicjują fale akustyczne o zagadkowej częstotliwości. Sądzę ,że układ ten [pierścienie Saturna] jest jakimś cudownym zespołem orkiestralnym wykonującym od milionów lat tajemnicze utwory muzyczne."
 
To ja bardzo przepraszam.
Przepraszam Eine, czy to jest jeszcze fizyka co Pan pisze, czy już tylko czysta 'licencja poetycka'?
 
Przypominam: 10**8 km (!).
 
W tym miejscu wypada tylko zawołać:
 
'Konia z rzędem temu, kto wykaże róznicę między 'symfonią Saturna'  Shukli i "elektrinem" WaldemaraM, albo innym 'grawitacyjnym tłem'.
 
Pozdrawiam
 
 

Ciekawy (i szukający) odpowiedzi na pytania odsuwane w kolektywną podświadomość fizyków zawodowych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie